Krzysztof Iwin – absolwent gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Studiował w II Pracowni Malarstwa prof. Macieja Świeszewskiego a wcześniej w I Pracowni Projektowania Architektury Wnętrz prof. Andrzeja Pniewskiego. Pracę dyplomową z malarstwa i rysunku obronił w 2003 r. z wyróżnieniem. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem i grafiką od ponad 30 lat. Efekty jego twórczości gromadzą kolekcjonerzy w kraju i za granicą.
- 1989 – 1993 Liceum Sztuk Plastycznych w Olsztynie
- 1993 – 1995 Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Olsztynie, Wydział Artystyczny
- 1995 – 2002 Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku, Wydział Architektury i Wzornictwa, Wydział Malarstwa i Grafiki
- 2003 – Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa i Grafiki ASP w Gdańsku
O sobie
Swoje obrazy realizuję w technice olejnej i akrylowej. Kiedyś często malowałem na charakterystycznych, własnoręcznie przygotowanych podobraziach z ramą, która była integralnym składnikiem obrazu. Obecnie koncentruję się głównie na używaniu środków malarskich w warstwie wizualnej. Jako komunikat moje malarstwo jest niczym więcej jak tylko wyrażoną środkami plastycznymi poezją, którą próbuję formować czytelnie i jasno. Moje utwory traktują zazwyczaj bezpośrednio o człowieku, dotykają go pośrednio interpretując wytwory ludzkiej cywilizacji, kultury i sztuki lub dotykają problemów uniwersalnych.
Realizację świata zamkniętego na płaszczyźnie zaczynam od zaprojektowania grawitacji. Na samym początku intuicyjnie dobieram najlepsze parametry dla utrzymania porządku w obrazie, potem w trakcie innych prac – dokomponowuję mniej lub bardziej, krzykiem koloru, siłą waloru lub dźgnięciem kształtu tak aby wszystko grało czystym dźwiękiem… lub ewidentnym fałszem. (…) Na początku rozbijam formę – nie całkiem, odłupuję kawałkami… wrzucam je do kapelusza, mieszam i z zamkniętymi oczami wyjmuję. Cieszę się na widok tego kiedy jakiś nieznany algorytm układa je na płaszczyźnie w sposób inny od pierwotnego, ciekawy, zaskakujący, zajmujący ale raczej mniej funkcjonalny niż ten rzeczywisty.
Realizację świata zamkniętego na płaszczyźnie zaczynam od zaprojektowania grawitacji. Na samym początku intuicyjnie dobieram najlepsze parametry dla utrzymania porządku w obrazie, potem w trakcie innych prac – dokomponowuję mniej lub bardziej, krzykiem koloru, siłą waloru lub dźgnięciem kształtu tak aby wszystko grało czystym dźwiękiem… lub ewidentnym fałszem. (…) Na początku rozbijam formę – nie całkiem, odłupuję kawałkami… wrzucam je do kapelusza, mieszam i z zamkniętymi oczami wyjmuję. Cieszę się na widok tego kiedy jakiś nieznany algorytm układa je na płaszczyźnie w sposób inny od pierwotnego, ciekawy, zaskakujący, zajmujący ale raczej mniej funkcjonalny niż ten rzeczywisty.
Sztuka musi być autentyczna. Nie musi , ale może być efektowna. Sztuka to chyba umiejętność i autentyczna potrzeba wytwarzania form i treści, które są zrozumiałe i w szczególny sposób oddziałują na innych, niekoniecznie na wszystkich.